Cukier wanilinowy
Wanilia łagodzi stres, usposabia nas przychylnie do świata i siebie, może działać jako afrodyzjak, ale też blokuje chęć na podjadanie. Ale czy faktycznie wiesz, co dodajesz do ulubionych dań lub wklepujesz wraz z ukochanym kosmetykiem? To wróć do tytułu i przeczytaj go uważnie…
O TYM JAK JEDNA LITERA ROBI WIELKĄ RÓŻNICĘ…
Człowiek niby wykształcony, z dyplomami, świadomy, bywały tu i tam, uważny, a daje się oszukiwać jak dziecko. Przecież wiadomo, że cukier waniliowy to z wanilii musi być. Czyż nie? Jak się jednak okazuje, żyłam w błogiej nieświadomości. Już dobrych parę lat temu producenci zmuszeni zostali do odsłonięcia mistyfikacji. My jednak nadal tkwiąc w starych przekonaniach i nawykach wierzymy, że do koszyków wkładamy cukier waniliowy, gdy tym czasem jest to wanilinowy.
CUKIER WANILINOWY
Blisko, ale jak się okazuje wanilina to syntetyk, który z prawdziwą wanilią nie ma nic wspólnego. Szczerze, mocno się wkurzyłam. Uważam, że każda świadoma mama powinna to wiedzieć. Tym bardziej jeśli dziecko ma alergię, schorzenia górnych dróg oddechowych, ASZ i zapada na niekończące się infekcje. Ktoś kiedyś mną potrząsnął, czuję za to ogromną wdzięczność. Teraz czuję się zobowiązana, aby informacją się dalej dzielić. Jak czytam w Wikipedii: Przemysłowo wanilina otrzymywana jest syntetycznie z gwajakolu oraz wyodrębniana z ługów powstających podczas produkcji papieru. Gwajakol znajdziemy w lekach np. wykrztuśnych.
Szczerze mam dość, to odpad przemysłowy, który my konsumenci tak chętnie wąchamy, wklepujemy w skórę i jemy. Waniliny używa się w produkcji kosmetyków i lekarstw. Zawsze podejrzana była dla mnie zbyt intensywna woń, którą daje się wyczuć z daleka. Ale i tak namiętnie sypałam ją do wszystkiego, co było tylko możliwe.
WANILIA
Wszystko co naturalne jest dużo subtelniejsze, tak też jest z wanilią. Poczułam różnicę, jak zaczęłam robić cukier sama. A jak? Nie ma nic prostszego!
CUKIER WANILIOWY – PRZEPIS
Myjemy starannie słoik. Wsypujemy cukier najlepiej ksylitol lub trzcinowy. Jeśli lubicie połączenie delikatnego aromatu kokosu z wanilią, to polecam przepyszny cukier kokosowy. Z brązowym dajcie sobie spokój, bo to zwykły biały barwiony melasą. Kolejny marketingowy przekręt.
Możemy użyć całych lasek, gdyż aromat znajduje się zarówno w nasionach, jak i w strąkach. Wanilia też jest w postaci sproszkowanej – do kupienia w małych torebeczkach w sklepach ze zdrowszą nieco żywnością 😉 W takim wypadku zaoszczędzimy nieco czasu, który poświęcimy na ich rozdrabnianie. Są też płynne ekstrakty, ale z nimi ostrożnie. W myśl tego, że im bardziej coś przetworzone tym bardziej oddalone od natury. Znowu możemy paść ofiarą manipulacji lub zwykłego oszustwa. Warto sprawdzić skład i pochodzenie, datę ważności i wszystko co małym druczkiem.
Strąki przecinamy wzdłuż. Tępą stroną noża wydobywamy miąższ z nasionami i przekładamy do słoika. Resztę siekamy bardzo drobno i także dodajemy do cukru. Zamykamy i potrząsamy intensywnie, aby całość dokładnie wymieszać. Zostawiamy w ciemnym miejscu na 2-3 tygodnie. I cukier gotowy!
Z czasem po oczyszczeniu i odkwaszeniu organizmu może okazać się, że nawet taki cukier będzie za słodki. Wówczas możecie dodawać czystą wanilię na końcówce noża do domowych gofrów, naleśników, ciasta gryczanego, kutii, domowych lodów, racuchów, a nawet wytrawnych, a jej woń ściągnie domowników do kuchni.
Magia dzieje się co dzień 🙂 Spróbuj jej użyć! Wanilią przyciągniesz ukochanego, a odstraszysz komary i meszki 😉 Nie na odwrót!
CO NATURALNE, TO NIE SYNTETYCZNE
Cena wanilii nie zachęca, bo należy ona podobnie jak szafran do najdroższych przypraw.
Ja po prostu przedkładam jakość nad ilość. Zdrowie swoje i rodziny cenię ponad wszystko.
Warto wspomnieć o jeszcze jednym aspekcie zmiany nawyków żywieniowych. Przejście na zdrową dietę jest na początku bardzo trudne głównie dlatego, że wszystko wydaje się nie mieć smaku i zapachu. Żywność przetworzona naszpikowana jest syntetykami tak, aby silnie działać na nasze zmysły. Dodatki działają jak narkotyk. Gdy ich nie ma jedzenie traci smak. Jednak warto wytrwać.
Jak zaszłam w ciążę odrzuciło mnie od owocowych herbat. Nie bardzo wiedziałam, o co chodzi, bo wypijałam jej całymi latami bardzo dużo. Landrynkowy, syntetyczny smród raz na zawsze sprawił, że nie piję ich do dzisiaj, bo śmierdzą i smakują chemicznymi aromatami. Warto się przełamać i dać zmysłom czas, aby się usubtelniły. Nie zawiodą już nigdy i zwietrzycie oszustwo z daleka, nawet bez czytania etykiet ze zrozumieniem!