Zdrowe jedzenie czyli właściwie jakie? cz. 2

Zdrowe jedzenie czyli właściwie jakie? cz. 2

To skąd właściwie wiemy co jest zdrowe, a co nie?

Mądry człowiek powinien wiedzieć, że zdrowie jest jego najcenniejszą własnością i powinien uczyć się, jak sam może leczyć swoje choroby. (Hipokrates)

ZDROWE W ZGODZIE ZE SOBĄ

W dużym uproszczeniu można powiedzieć, zdrowe jest, to co nam służy, czyli wszystko co jest zgodne z naturą i naturalnym porządkiem rzeczy i co jest zgodne z nami.

Istotna jest też w tym wszystkim intuicja, pójściem za organizmem i jego wyborami na dany moment, ale musi być to podbudowane samoświadomością.

Intencja, ale także pamięć gatunkowa poszczególnych pokarmów i energii, z nich płynąca. O tym aspekcie najczęściej zapominamy. Są kalorie, witaminy, minerały, a o energii nie myślimy.

Energia? Masz wątpliwości weź jabłko, ugryź i zapamiętaj smak. Następnie weź owoc w obie dłonie i trzymaj przez chwilę. Skup się na pozytywnych myślach i przyjemnych wspomnieniach. Jeśli się uśmiechasz się – tym lepiej. Po kilku minutach ugryź jabłko ponownie. Magia? Nie to Twoja energia! Jesteś chodzącym, cudownym  generatorem mocy! Naucz się z niego korzystać.

Mamy ogromną moc w sobie, tylko, że nikt nam z wiadomych powodów tego nie mówi. To nie tylko dojrzewalnia owoców, ale generator magicznych mocy 🙂 Napiszę o tym zapewne jeszcze nie raz.

ZDROWE GENERATORY MOCY

Ogromna uśpiona siła leży w ziarnach, kaszach, warzywach strączkowych – zasuszone możemy przechowywać w odpowiednich warunkach całymi latami, a ugotowane oddadzą z siebie wszystko co miały najcenniejszego tuż po zebraniu. Im grubszy przemiał tym większe bogactwo składników odżywczych: gryka, orkisz, proso, ryż dziki i brązowy, soczewica, ciecierzyca, fasola, groch. Warzywa zielone latem i wczesną jesienią, jarmuż także zimą, o ile mamy dostawcę, któremu możemy zaufać. Korzeniowe, strączkowe i kiszonki cały rok, owoce te sezonowe, ale w ograniczonych ilościach ze względu na zawarty w nich cukier.

Konieczne jest też odpowiednie przygotowywanie pokarmów, tak by leczyły stany zapalne, by zgodne były z porami roku: latem – krócej, zimą – dłużej, by kumulować w jedzeniu ciepło i tak potrzebną nam energię. Zupełnie nie słusznie omijamy tłuszcze, bo ktoś nam wmówił, że są powodem otyłości. Dla tych którzy nie wierzą, proponuję prosty test: wypicie szklanki oleju. Sprawdzicie czy faktycznie wchłonie się w całości, jak mówią w reklamach.

Oleje roślinne tłoczone na zimno są niezbędne do utrzymania błon komórkowych w odpowiednim stanie przepuszczalności na to co dobre i nieprzepuszczalności na patogeny. Są one bogate w kwasy omega 3-6-9 mają większe znaczenie dla organizmu niż się powszechnie sądzi np. dla odporności, dotlenienia i dożywienia komórek. Oleje z rzepaku, ostropestu, pestek dyni, olej kokosowy, z wiesiołka, ale uwaga bez podgrzewania. To też fantastyczna profilaktyka raka. Tłuszcze są niezbędne są do przyswojenia witamin: A, D, E i K.

Otyłość pochodzi od cukrów, który skrywany jest w składach produktów pod mniej więcej trzydziestoma nazwami marketingowymi i jest obecny praktycznie wszędzie nawet tak, gdzie byśmy się go nie spodziewali. To on nie zmetabolizowany odkładany jest w postaci tkanki tłuszczowej na “gorsze czasy”. I to on poza toksynami wnosi największe spustoszenie w organizmie. Zakłócenie naturalnej równowagi w tym kwasowo-zasadowej.

Oczywiście jak we wszystkim zachować trzeba zdrowy dystans, aby nie utracić tak istotnej radości życia. Złe emocje, stałe osądzanie siebie od czci i wiary są dla nas równie niszczące jak inne toksyny.

Równie ważnym aspektem jest wibracja jedzenia. Niska lub wysoka. Muszę o tym wspomnieć, bo to część budowania świadomości i wspierającego nas jedzenia. Głównie z tych powodów juz dawno temu zrezygnowałam z jedzenia mięsa. Od niedawna również z jedzenia ryb, mleka krowiego i ograniczenia nabiału. Nie piszę tego po to, aby agitować, do nie jedzenia mięsa. Uważam, że każdy ma prawo wyboru i dokonuje go na własną odpowiedzialność, ale ważne aby robić to świadomie, a nie przez pryzmat wbitych w głowę dogmatów. Chcę wskazać na pewien aspekt. Jeśli wszystko jest energią, a woda niesie ją i komórki ciała mają pamięć, co może przekazać nam żyjące w cierpieniu, źle traktowane zwierzę, które żyje w strachu i na końcu umiera w męczarniach. Makrobiotyka mówi: Jesteś, tym co jesz. Nie ma w tym przesady. 

Więc jeśli podnosząc świadomość któregoś dnia stwierdzić, że to nie dla mnie. To podążaj za sobą. Jeśli nie zadbaj o jakość spożywanych pokarmów i aby było to zgodne z Tobą.                                                                                                                                                          

PRZYCZYNY CHORÓB

Około 65 procent chorób wynikają ze złej diety i długotrwałego zakwaszenia organizmu. Kiedyś napiszę o poza fizycznych przyczynach chorób. Trudno je zignorować, jak już się je zna. Jeśli na poziomie elementarnym wszystko jest energią, to praktycznie wszystko co nas otacza ma na nas oddziaływanie zbawienne i zgubne. Dlatego podnoszenie świadomości jest tak istotne. Zamiast utyskiwać nad swoim nieszczęsnym losem, lepiej uczynić najmniejszy wysiłek, aby go zmienić. Są tacy, którzy twierdzą, że wyleczalne jest 100% chorób na poziomie energetycznym. Ja mogę potwierdzić jako świadek przynajmniej kilku cudów i nie do ogarnięcia racjonalną częścią swojego umysłu uzdrowień. Wiele badań naukowych z ubiegłych wieków i tysiącletnich tradycji praktyk uzdrowicielskich zostało wyrzucone na śmietnik. Ziołolecznictwo, leczenie jedzeniem, szamanizm, tradycja bon. Teraz większość zachłyśnięta technologią i tzw. badaniami naukowymi, możliwościami analitycznymi współczesnych urządzeń medycznych uważa je za przestarzałe. Ale nauka i wiedza, też są ograniczone. Na przykładzie aloesu widać wyraźnie, że naukowcy bardzo często nie potrafią jeszcze wyróżnić i nazwać składników wszystkich substancji czynnych zawartych w nim. Do tej pory nazwali 150, a jest ich znacznie więcej. Co wydaje się jeszcze bardziej fascynujące to, że współczesne badania potwierdzają skuteczność wielu starych nauk leczniczych np. św. Hildegardy z Bingen – kobiety niezwykłej obdarzonej niezliczoną ilością talentów, mistyczki i uzdrowicielki, żyjącej na przełomie XI i XII wieku. To ona propagowała walory lecznicze starego gatunku pszenicy – orkiszu, który tak zyskuje obecnie na popularności.

Jesteśmy bardzo złożonym systemem naczyń połączonych i to na kilku poziomach energetycznych. Jeśli nieprawidłowo pracuje jeden z nich, równocześnie zaburzona jest praca wszystkich. Nie jesteśmy przecież zlepkiem organów, które pracują niezależnie od siebie. To dlaczego tak jesteśmy leczeni?

JAK SIĘ LECZYĆ

Przede wszystkim musimy pamiętać, że nasz organizm ma ogromne możliwości regeneracji oraz samoleczenia, ale musimy mu w tym pomóc, a przynajmniej nie przeszkadzać. Jeśli już ktoś jest w trakcie terapii i przyjmuje lekarstwa, niech nie przerywa, ale KONIECZNIE zmieni dietę, wzbogaci ją o naturalne suplementy. Tylko nie te z apteki, bo te są poza obrotem i rejestracją jak leki. Może być w nich wszystko i nic np. wnioski po kontroli NIK nie pozostawiają złudzeń. Jeśli wprowadzimy zmiany, może się okazać, że leki z czasem przestaną być potrzebne. Od naszego charakteru zależy też, jak wprowadzimy zmiany – czy rzucimy się na głęboką wodę lub zaczniemy małymi kroczkami. Nie róbmy wszystkiego naraz, bo łatwiej się wtedy potknąć i zniechęcić. U mnie następowało to stopniowo: najpierw zmiana nawyków żywieniowych, która łatwiej przychodzi we wsparciu z suplementami np. głód na słodkie najłatwiej i najszybciej wyeliminować minerałami. Równocześnie cały czas rozszerzałam wiedzę na ten temat, o tematy np.. z zakresu ziołolecznictwa. Potem wyeliminowałam chemię z domu. Obecnie czynię próby robienia naturalnych kosmetyków, na swoje potrzeby. Przeszłam do leczenia energetycznego.

Każda metoda jest dobra, która prowadzi do zdrowia.

A wybór należy tylko i wyłącznie od Ciebie.

Dopuść swoją intuicję do głosu.

Życzę Ci wytrwałości i wiary w siebie!

Powodzenia!

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *